Jak robić religijną karierę? argaiv1210
(trochę lat już mam za sobą, nieco widziałem i doświadczyłem, mam więc jakąś tam bazę, by się wyrazić ... sarkastycznie)
1. Najlepiej zacząć od krytyki. Ludzie – także ci w kościołach – są bardziej lub mniej niezadowoleni z tego co się tam dzieje. Gwarantuję, że zawsze dzieje się coś do czego można się przyczepić. Wszędzie! Zawsze! Jeśli więc odważnie i głośno o tym mówić, ma się już dużą szansę na pozytywny odbiór i pozyskiwanie sympatyków.
2. Sama krytyka jednak nie wystarcza. Nie można tylko „brać” a nic nie „dać” w zamian.
Trzeba więc zrozumieć główne potrzeby ludzi. Wydaje mi się, że w aktualnych czasach największą potrzebą są pieniądze. Każdy chce więcej. Dla robienia kariery religijnej, najprostszą strategią będzie wyszukanie tekstów z Biblii, które mówią o błogosławieństwie dawania. Tu nie trzeba wgłębiać się w kontekst, bo ludzie nie czytają Biblii, a rzucane hasła przemawiają bardziej niż rzetelna analiza tekstu. Oczywiście takie hasło należy powiązać ze swoją karierą religijną. Coś w rodzaju „wesprzyj moją służbę a Bóg ci hojnie pobłogosławi” – z pewnością znajdą się chętni, bo ludzie chcą być pobłogosławieni, nawet jeśli taka akcja zawiera element ryzyka. Konto karierowicza zacznie pęcznieć i będą środki na dalszy rozwój kariery.
3. Inną ogromną potrzebą ludzi jest zdrowie. Każdy chce być zdrowy. Tę potrzebę zaspokaja się najskuteczniej cudownymi uzdrowieniami. Oczywiście, Bóg pragnie naszego dobra, więc dlaczego tego nie wykorzystać. Najlepiej podglądnąć kilku karierowiczów religijnych (jak oni to robią) i do dzieła. Trzeba też nie zapomnieć o odpowiedniej reklamie: jakiś filmik, relacja. Reklama jest dźwignią kariery! Już nie ważne czy prawdziwa, czy sfałszowana; liczy się cel, boć ten (ponoć) uświęca środki.
4. Przepowiadanie przyszłości też jest chwytliwe! Oczywiście należy stosować biblijną terminologię. Trzeba też w tym przypadku uważać by nie określać detali, tzn nie mówić gdzie, lub kiedy ma się coś wydarzyć; ogólne przepowiednie zazwyczaj się sprawdzają, np.: „wkrótce nastąpi decydująca zmiana w twoim życiu”, lub „spotkasz kogoś ważnego, tylko bądź czujny” itd itp. Jeśli nie wyjdzie, to przecież zawsze można z tego wybrnąć.
5. Pomiędzy takimi wspaniałościami, od czasu do czasu należy ludzi postraszyć – najlepiej demonami. Filmiki o ich wypędzaniu też robią duże wrażenie. Zwolennicy karierowicza religijnego będą wtedy bardziej otwarci na jego karierę i na niego samego.
6. Karierowicz religijny musi też być twórczy. Trzeba koniecznie wymyślić coś nowego w służbie, co ludzi zainteresuje, podnieci i pociągnie ku niemu. Co np na temat igraszek z wężami, wsysanie duchów, lub ćwiczenia „wciągania” Ducha Świętego – przecież na siłę można takie atrakcje „podeprzeć” jakimiś tekstami – przy odpowiedniej interpretacji.
7. I w końcu rozrywka. Ta odgrywa ważną rolę w społeczeństwie – dlaczego więc nie w kościołach? Zamiast ponuractwa, powinno być radośnie (czytaj: wesoło). Poskakać, potańczyć, poturlać się po podłodze, taki duchowy aerobik – to przyciągnie innych, szczególnie naszą przyszłość, młodzież. Zawsze się radujcie!
P.S. Zapomniałem jeszcze dodać, by koniecznie skontaktować się z jakimś uznanym już karierowiczem religijnym, który ma prywatną szkołę; u niego można coś napisać o sobie i swoich odkryciach i otrzymać tytuł „doktora”. To bardzo podnosi prestiż – a co za tym idzie rozwój swojej kariery. |